Capital Of Rock rośnie do miana najważniejszej imprezy muzycznej we Wrocławiu. Jest to co prawda dopiero druga edycja, ale uhonorowanie serii wrocławskich koncertów jednym, na którym występują mega gwiazdy światowej muzyki brzmi dość kusząco. Po niebywałym sukcesie pierwszej edycji, czas na kolejną, która odbędzie się już 19 sierpnia. Niestety, jest jedno małe ale, o którym mówi się głośno i jako takie odnosi się do samej definicji słowa rock, ale o tym za chwilkę.

Czy na pewno Capital of ROCK?

Kiedy w zeszłym roku udało mi się dotrzeć na płytę stadionu we Wrocławiu, byłem dość by tak rzec uradowany tym, iż na żywo będę mógł zobaczyć kilku artystów, których już dawno miałem ochotę ujrzeć. Paradoks polega na tym, iż nie był to bynajmniej headliner, a skład, który występował zaraz przed nimi (Limp Bizkit). Na pierwszą edycję Capital of Rock wyciągnęła mnie koleżanka, która jest fanatyczką zespołu Rammstein i choć fanem ich nie jestem, to pokutnie biję się w pierś, bowiem widowisko jakie odstawili nasi sąsiedzi było na prawdę godne polecenia. W tym roku mam jednak mały problem z headlinerem i nie jest to tylko moje zdanie. The Prodigy gwiazdą światowego formatu jest bez dwóch zdań, niestety choćbym niewiadomo jak starał się poszerzyć moje pojęcie gatunku, nie jest to muzyka rockowa. Panowie z brytyjskiego składu grają nowiem muzykę elektroniczną. Oczywiście, w swoich tworach niejednokrotnie zahaczali o wpływy industrialu, czy nawet punku, ale bądźmy szczerzy – nie jest to rock.

Logo my tu many…?

Poza The Prodigy na scenie wystąpią także Wolfmother, RavenEye oraz Breaking Benjamin. Dwa pierwsze z nich to odmiana rocka, retro rocka oraz pochodnych. Bezsprzecznie zadowoleni będą ci, którzy lubują się w klasycznych odmianach gatunku. Ten ostatni należy do grupy składów, które już dawno chciałem zobaczyć na żywo i po troszku borykam się z myślami, czy aby na pewno wrocławska impreza jest tą, na której dane będzie mi ich posłuchać, bowiem pomimo wielkiego szacunku dla reszty składów, po prostu nie gustuje w tego rodzaju muzyce. Sami wiecie jak to jest, niby wszystko jest okej, ale kupowanie biletu i cieszenie się tylko z jednego koncertu …mhm…średnio to widzę. O tyle, o ile w zeszłym roku lineup zadowalał mnie należycie, o tyle w tym roku pomimo szczerej chęci, raczej nie pokuszę się o wizytę na wrocławskim stadionie.

Jeśli jesteście innego zdania, podzielcie się swoją opinią w komentarzach, jak wy widzicie mieszankę gatunków podczas imprezy.

Ps. Dla wszystkich zainteresowanych. Bilety dostępne są już od marca w sprzedaży, a ich cena kształtuje się od 169 do nawet 799 złotych za bilet VIPowski.

Trybuny Dolne 1 – 299 zł
Trybuny Dolne 2 – 259 zł
Trybuny Dolne 3 – 239 zł
Trybuny Górne 1 -249 zł
Trybuny Górne 2 – 189 zł
Trybuny Górne 3 – 169 zł
Płyta A – 299 zł
Płyta B – 199 zł
VIP – 799 zł