20 lat to dość krótki okres. Choć czas jak wiadomo jest względny. Mając na uwadze, że nie przyszliśmy tu dywagować na tematy metafizyczne, przejdę od razu do rzeczy, jako iż okoliczność jest nader interesująca. Do Polski w ramach trasy koncertowej na 20-lecie pracy artystycznej powraca bowiem Garou. Wnioskuję, że tej postaci nie trzeba nikomu przybliżać, ale co mniej wtajemniczonym kilka słów na jego temat opowiem. Kanadyjczyk zawita do Wrocławia 6 listopada, do Hali Stulecia. Bilety do nabycia na stronie Eventimu.
Niespodzianka i zaskoczenie
Garou, w Polsce, śmiało można rzec, że był fenomenem, bo przez pewien okres czasu był u nas bardziej popularny, jak w rodzimej Kanadzie, a nawet i Francji. To człowiek, który u Janowskiego w „Jaka to melodia” występował częściej jak Maryla Rodowicz 🙂 Jego kawałki, jak: „Seul” czy „Gitan” oblegały 1 miejsca list przebojów w Polsce dłużej jak inne zagraniczne gwiazdy. No po prostu fenomen. W szczycie kariery popularnością ustępował chyba tylko Małyszowi i nowym odcinkom Klanu. Teraz wraca do Polski na nietuzinkową okoliczność i trzeba przyznać, że ceny biletów, jak na gwiazdę przystało – są wysokie – 139-249 złotych w zależności od miejsca to sporo, ale nie mi oceniać czy jest to cena odpowiednia.
Dorobek na 20- lecie
Abstrahując od jego niemalejącej popularności w naszym kraju, artysta dorobił się pokaźnej dyskografii, liczącej aż 8 krążków. A wszystko zaczęło się od jego spotkania ze słynnym poetą, autorem musicalu „Notre Dame de Paris”, – Lucem Plamondonem w barze
w Montrealu, co w późniejszym okresie zadecydowało o przyszłości młodego wokalisty.
Niedługo potem, urok i talent GAROU przyczynił się do rozpoczęcia współpracy z Celine Dion i Rene Angelil, a to dało początek trwającej już 20 lat nieustannej trasie, koncertów i stworzonych kawałków. W samej Francji 2,5 miliona jego pierwszego albumu egzemplarzy zostało sprzedanych w jedyne 11 tygodni. Kolejne albumy ukazywały się w stosunkowo krótkim okresie: „Reviens”, „Garou”, „Piece of My Soul”, „Gentleman Cambrioleur”, „Version intégrale”, etc. Ostatni krążek wydany został w 2013 roku i przyznać trzeba, że od tamtej pory o artyście słychać było jakby mniej.