Przyznaje, dziś miałem pisać o czymś zupełnie innym. Kolejny weekend, kolejny koncert chciałoby się rzec, a uwierzcie, że jest w czym wybierać. Moją uwagę przykuły jednak plotkarskie magazyny rozpisujące się o …uwaga… Nergalu, który zza granicą wychwalany jest przez legendę muzyki rock – Iggy Pop’a. Z tych chwaleniem to tak w sumie nie do końca, ale przyznać trzeba, że w jakiś tam sposób został wyróżniony, ale o tym za chwilę.

Nergal – postać o wielu twarzach

Jakiś czas temu Nergal, a jak wiemy, znany jest on z uwielbienia pagan metalu, postanowił zawiązać komitywę z Johnem Porterem po to, by wspólnie stworzyć coś zgoła innego, do czego przyzwyczaił nas frontman Behemota. W Polsce, nawet wśród fanów powstało swoiste podzielenie się na tych, którzy wybór wokalisty szanują i na tych, którzy twierdzą, że współpraca z Porterem to swoiste oszukiwanie ichnich uczuć i zamiłowania do metalu. Generalnie srogie pierdololo, typowe dla polskich portali społecznościowych. Tu zacząłem się zastanawiać, bo o ile fakt, że w katolickim kraju postać Nergala odbierana jest na różne sposoby z uwagi na jego styl bycia, to już muzyczni fani raczej nie powinni być podzieleni, wszak nie porzucił on Behemota dla grania z Porterem, a jest to jedynie odskocznia, chęć nagrania czegoś innego, nieszablonowego dla artysty.

Pierwszy w BBC

Jeszcze nie tak dawno, jak pamięcią sięgnę, sam Darski stał się pożywką dla mediów i opinii publicznej, jako osoba która (tu będzie dobre :D)  „stwarza poważne zagrożenie dla ładu demokratycznego w Polsce”. Cytat ten zaczerpnięty jest z Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. Rzecz miała się analogicznie, kiedy na jednym z koncertów Nergal spalił Biblię. Ok, przyznaje, że sam nie pochwalam takiego zachowania, ale skoro artystą wolno tworzyć wulgarne sztuki z udziałem postaci biblijnych, to dlaczego mierzyć Nergala inną miarką..? Abstrahując od polityki i wracając do sedna, kawałek Nergala i Portera – „My Church Is Black” ukazał się na antenie radia BBC. Audycję prowadził sam Iggy Pop, co tak niebagatelnie wpłynęło na polskie media, że postanowiły o tym pisać. Tytuły pokroju „Iggy Pop chwali Nergala” lub „Nergal doceniony przez legendę muzyki rock” było na pęczki. Bądźmy szczerzy, puszczenie czyjegoś utworu na łamach swojej audycji nie oznacza od razu, że ktoś chwali danego artystę. Faktem jest, że jeszcze żaden polski kawałek nie leciał w radiu BBC i jest to jakieś wyróżnienie, ale nie popadajmy od razu w paranoje, szczególnie, że sam prowadzący nie używał w audycji takowych słów, ale czy ktokolwiek z piszących te artykuły jej przesłuchał..?