W kolejnym wpisie z serii Wrocławskie Zespoły zaprezentuje wam ciekawe połączenie elektroniki, syntezatorów oraz niebanalnego wokalu skrytego skrzętnie pod nazwą Atlas Like.

dj-720589_1920Od czasu do czasu gros z nas ma takie dni, że potrzebuje totalnej odmiany, ale tak o 180 stopni. Muzyczne gusta kształtują się przez lata i mimo swoistego zastoju naszych upodobań, poszukujemy dalej, chcemy więcej i szukamy, szukamy, szukamy…  Zainspirowany jeszcze kilka lat temu przez muzykę pokroju Mesh, czy Iris, próbowałem odszukać czegoś podobnego na rodzimym rynku muzycznym. W końcu Wrocław obfituje w w dziwne, niejednokrotnie zawiłe połączenia brzmień i dźwięków, więc logicznym było, że i w tym miejscu odnajdę podwaliny electro lub synhpopu. Bez zbędnego owijania w bawełnę, napiszę wprost – nie zawiodłem się. Jeśli lubicie zespoły pokroju łódzkiego Kamp!, też się nie zawiedziecie.

Korzenie sięgają głębiej

Lata 80-te obfitowały w wiele unowocześnień w muzyce. W Polsce królowała wtedy muzyka rockowa, za granicą obserwowaliśmy rozkwit house, techno, eurodance oraz punku. Muzycy zainspirowani nowinkami technologicznymi co raz częściej też korzystali z różnego rodzaju syntezatorów, jako że dawały im szeroki wachlarz możliwości i potrafiły zastąpić kilku muzyków, dzięki zastosowaniu ot choćby automatu perkusyjnego. To dało początek nowej ery muzyki electro, new wave, czy też synthpopu. Lata mijały, a w głowach coraz to młodszych artystów pozostawało swoiste zauroczenie do tychże brzmień, czego przykłady możemy obserwować do dziś.

Przedstawiciele młodego pokolenia

Tak oto dochodzimy do momentu, w którym nasz rodzimy twór muzyczny wypadałoby godziwie zaprezentować. Założenie składu datuje się na rok 2012 i pomimo tak krótkiego okresu działalności, nie można odmówić im profesjonalizmu i szybkości działania. Pierwszą EP-kę wypuścili bowiem niespełna w rok od założenia. Twórczość dostępna jest na portalu soundcloud.  W celu lepszego poznania zespołu, najlepiej odpalić jakiś ich kawałek. W moje ręce, a właściwie to uszy, na pierwszy strzał dotarł Deer Shelter. Rytmiczne synthpopowe granie, z wyraźnie zaakcentowanym wokalem, momentami przechodzącymi w falset skupiło skutecznie moją uwagę. Czym prędzej odpalałem kolejne utwory: Silver Waves, Make It Crystal, Silver Waves i ciągle było mi mało. To niebywały atut składu, że tak bardzo potrafią przykuć moją „metalową” uwagę i zauroczyć osobę, która gustuje przecież w ciężkich klimatach. Wypatrywać będę teraz zniecierpliwiony, aż wystąpią we Wrocławiu na żywo.