Kolejny wpis związany ze świętami, bo jakżeby mogło być inaczej. W końcu taka okoliczność zdarza się tylko raz do roku. Tym razem jednak z nieco innej perspektywy.
Kolędy jako takie to już, nie ukrywajmy, dość stary gatunek i jako taki ewoluował przez wszystkie epoki. Pierwotnie była to pieśń radosna, śpiewana podczas nowego roku i na jego cześć. Etymologia tegoż słowa pochodzi od łacińskiego calendae i oznacza „pierwszy dzień miesiąca” i właśnie tak Słowianie nazywali nowy rok (słowo kalendarz brzmi w sumie podobnie, ale nie róbmy off-topicu).
Obecnie utożsamia się ja z pieśnią o charakterze religijnym, w końcu Boże Narodzenie obchodzimy zaraz przed Nowym Rokiem, więc nie ma się co dziwić na taki stan rzeczy. Kolęda wywodzi się z tradycji ludowej i traktowała o rzeczach codziennych, z czasem komponowana była przez wybitnych twórców i kompozytorów, a dzięki temu trafiła – kolokwialnie ujmując – na salony.
Obecnie artyści w okresie poprzedzającym święta prześcigają się w różnorakich kompozycjach, niejednokrotnie budując na tym swój fejm. Nawet w Polsce każdego roku odbywają się różnorakie przeglądy i festiwale „kolędowo-pastorałkowe”, jak np. w Będzinie.
Oto kilka propozycji coverów, przeróbek i pomysłów na kolędy, znalezionych w odmętach internetu:
Jazz w wykonaniu Elli Fritzgerald:
Heavy metalowe We Wish You A Marry Christmas:
Electro:
Rapowy Run-D.M.C.:
Pop-punkowe Rellient-K:
Można też klasycznie:
… anawet deathcore’owo: