Jak w temacie. Kiedy jeszcze podczas samych wakacji można było mówić o swoistym przepełnieniu kalendarza koncertowego, tak już pod samą końcówkę wakacji tego powiedzieć nie można. Z pośród co bardziej oficjalnych wydarzeń ostatniego dnia wakacji dane nam będzie uczestniczyć w wRock for Freedom, ewentualnie koncercie Zalewskiego, który odegra kawałki Niemena.
Tyle i tylko tyle.
Przez ostatnie lata, jak zacząłem prowadzić portal, przyznać muszę bez bicia, że koncertów w moim odczuciu było znacznie więcej niż teraz. Bez względu na to czy mówiliśmy o koncertach pod chmurką lub o tych „zadaszonych”. Wrocek przepełniony był co rusz bardziej zaskakującymi wydarzeniami artystycznymi, de facto było się do czego odnieść. Ten rok, jest pod tym względem „gorszy” i nie chodzi mi o jakość, ale konkretnie rzecz ujmując o samą liczbę wydarzeń. Sezon przedwakacyjny śmiało można określić mianem sztosu, kiedy to w maju i czerwcu można było uczestniczyć w koncertach Asking Alexandria, Jinjer, Parkway Drive, była także majówka, bo jakby inaczej. W te wakacje Wrocław mnie jednak rozczarował.
Nie ma się co jednak skupiać na konkretnym okresie i patrząc w przód już można powoli oczekiwać sezonu klubowego, który wraz z końcem wakacji na nowo zawita pod strzechy pubów i klubów muzycznych. W planach na wrzesień Vader, Kazik Staszewski, Daria Zawiałow, Kaliber 44, Brodka, czy The Rasmus, o których już niedługo będzie wpis. Śmiało można więc stwierdzić, że swoisty sezon ogórkowy, pomimo iż wakacyjny, zostanie odbity z nawiązką.