Osobiście mam problem z hybrydami i to w szczególności z takimi, co nie do końca reprezentują gatunek, którym się znakują. Podobny problem mam z zespołem, który już 15 czerwca zagości we wrocławskim Alibi. Koncert startuje o godzinie 20.00, bilety od 70 złotych.
Coś dla dziewczyn
Brytyjski skład założony w 2015 roku, przez zaledwie rok wspólnych koncertów wypracowali sobie całkiem solidną pozycję i sporą rzeszę fanów. Większość z fanbase’u jest, jak nie trudno się domyślić, płci żeńskiej. Okazuje się bowiem, że główny frontman zespołu na co dzień trudzi się także innego rodzaju pracą – aktorstwem. Jamie Campbell Bower, bo o nim mowa, swoją karierę na wielkim ekranie rozpoczął jeszcze w 2007 roku od roli w filmie Sweeney Todd. Później było jeszcze lepiej: Saga: Zmierzch, Harry Potter i chyba największa z jego ról – Król Artur w serialu Camelot. Chłopak jest jakby nie patrzeć znany i swoją popularność wykorzystuje także na innej płaszczyźnie …i słusznie.
Osobiste bolączki
We wstępie napisałem, że podczas przesłuchiwania kawałków tego zespołu mam pewien problem. Counterfeit z założenia jest lub przynajmniej ma być zespołem punk rockowym. Jest to dla mnie o tyle problematyczne, bo troszkę w ich kompozycjach brakuje mi słowa „punk”. Nie wiem czy jest to zabieg stricte marketingowy, by mogli się wzorować na niegrzecznych chłopaków, ale stylistycznie, moim zdaniem, bliżej im do rocka, jak do punku. Sam produkt mimo wszystko sprzedaje się nieźle, a debiutanckie EP – Come Get Some, prezentuje się korzystnie i w perspektywie czasowej, tylko czekać, aż obdarują fanów swoim debiutanckim pełniakiem. W Polsce swego czasu obserwowałem podobne zjawisko, ale to już temat na inną, dłuższą rozprawę. Tymczasem zostawiam was z kawałkiem Counterfeit pt. Letter to the lost.
Skład:
Jamie Campbell Bower – wokal, gitara
Tristan Marmont – gitara
Roland Johnson – bas
Sam Bower – gitara, wokal
Jimmy Craig – perkusja