Przechadzając się dnia wczorajszego po Wrocku, chyba po raz pierwszy od wielu lat zwróciłem uwagę na plakat koncertowy. Sam wytwór dotyczył koncertu Bednarka, który miał ostatnio miejsce w naszym mieście. Na temat koncertu czytałem w mediach społecznościowych, na mieście nie zwróciłem na to zupełnie uwagi i tak zastanawiam się czy warto jeszcze inwestować w tego rodzaju przekaz i czy w ogóle plakaty koncertowe jeszcze „sprzedają”.
Plakat nie sprzedaje?!
Same plakaty koncertowe mają bądź co bądź piękną tradycję. Jeszcze przed laty była to jedyna forma informacji o tym, że w danej miejscowości odbędzie się jakieś konkretne wydarzenie. Obecnie, w dobie mediów masowych raczej trudno o przychylność dla wiszącej reklamy w formacie B1 na przeznaczonych do tego słupach. Dużo łatwiej jest zainicjować wydarzenie na portalu społecznościowym, wbić z informacją do kilku grup docelowych i pozapraszać zainteresowanych lub zwyczajnie pospamować znajomych. Internet jest po prostu łatwiejszy i dociera do zainteresowanych bezpośrednio, nie musi przy tym zwracać na siebie szczególnej uwagi. Co więcej, sama rosnąca liczba wyszukiwanych fraz, które zawierają w sobie różnego rodzaju wydarzenia muzyczne wskazuje na to, że internet jest właśnie tym medium, w którym tego rodzaju informacja poszukiwana jest najchętniej.
Kiedyś ktoś mądry zbadał czy ludzie w ogóle zwracają uwagę na plakaty. W tamtym przypadku chodziło o plakaty teatralne i jak się okazało zainteresowanie nimi nie było złe. Ponad 60 procent ankietowanych twierdziło, że zwraca na nie uwagę. W przypadku plakatów koncertowych zaryzykowałbym stwierdzenie, że sytuacja może być zgoła odmienna, choć stosownych badań nie przeprowadzałem. Poza tym, dostrzeżenie plakatu to jedno, ale jak się ma do tego zapamiętanie przekazu, to już zupełnie inny temat.
Idź precz z sentymentem !!!
Czy oznacza to, że plakaty powinny odejść do lamusa? Osobiście nie preferuje takiej formy rozpowszechniania informacji. Wielokrotnie jeżdżąc gdzieś przez laty z własnym zespołem, nadziewałem się na tego rodzaju promocję, więc śmiało mogę stwierdzić, że nie sprawdza się ona za dobrze. Tu wyjątkiem od reguły może być fakt, że będąc młodym zespołem jadącym w nieznane, lepiej uprzednio w lokalu, w którym będzie się grać, poobwieszać go plakatami na dużo wcześniej z informacją o tym, że będzie tu grane. W tym przypadku nawet się to może sprawdzić, o ile stali bywalcy zainteresują się wydarzeniem. W innych przypadkach daleki byłbym od stwierdzenie, że plakaty sprzedają. To już miniona epoka, która w dalszym ciągu funkcjonuje w przestrzeni publicznej, a która chyba już nijak ma się do rzeczywistości. Jest z sentymentu.